niedziela, 4 maja 2014

Jedenasty: I kto tu jest łasuchem?

 ZOE

 Zabrałam swój ręcznik i wszystkie niezbędne rzeczy potrzebne do plażowania. Hotel znajdował się bezpośrednio nad samym oceanem. Posiadał prywatną plaże tylko dla gości. Rozłożyliśmy się na dwóch leżakach. Naciągnęłam na nos swoje okulary przeciwsłoneczne i wygodnie rozłożyłam się na brzuchu.
   - Życzy sobie pani by posmarować plecki? - usłyszałam rozradowany głos Fabregasa.  
   - Chętnie. - wygrzebałam z torby olejek do opalania i podałam mu go.
   - Co powiesz na to żeby później pójść nad przystań i wypożyczyć jakąś motorówkę? - zapytał i wtedy poczułem jego delikatne dłonie na swoich plechach. 
   - Kusząca propozycja Cescy. - zaśmiałam się.
   - Więc mamy już plany na popołudnie - puścił do mnie oczko. - A może zadzwonimy do Livii i zobaczymy czy już się nie zanudziła na śmierć? - wyszczerzył się. 
   - Nie sądzę, żeby było to możliwe z Gerim.
   - Więc obstawiam, że on już ledwo dycha z nią, jeżeli działają sobie oboje na nerwy - zaśmiał się. 
   - A wziąłeś w ogóle ze sobą telefon? - zapytałam.    
   - Chyba... Nie wiem - zamyślił się i zaczął grzebać w torbie. 
   - Pokaż mi to. - wzięłam ją od niego i po krótkiej chwili podałam mu jego komórkę.
   - Dziękuję. Co ja bym bez ciebie zrobił? - westchnął teatralnie, wybierając numer siostry i włączył na głośnomówiący. 
   - Co tam Cescy? - usłyszeliśmy rozbawiony głos Livii.       
   - Dzwonię by zapytać czy żyjesz, ale co cię tam tak śmieszy?
   - Geri mnie tu napastuje. Rzucił się na mnie i łaskocze! - odpowiedziała.  
   - E, e, e! Niech zostawi tam w spokoju moją siostrę! 
   - Nie martw się Cesc, wielkolud już idzie do domu zaraz, bo braciszek za nim już stęskniony. - zaśmiała się.  
   - To niech pozdrowi Marca - odparł uśmiechnięty. - A my tu sobie z Zoe leżymy na plaży, na słoneczku!
   - Tylko znowu się nie przysmaż jak ostatnio, bo znowu będę musiała cię smarować trzy razy dziennie.  
   - Oczywiście! Bardzo zabawne! - mruknął do słuchawki. - A poza tym nawet jeżeli, to już mam kogo innego do smarowania mnie - od razu się wyszczerzył i spojrzał na mnie. 
   - Muszę już kończyć bo Geri jęczy, że już idzie i każe się z nim pożegnać.
   - Jak go zaraz kopne to pójdzie bez pożegnania. Czuje się przez niego opuszczony - śmiał się do słuchawki, a ja jedynie pokręciłam głową. Jestem niby z Cesciem, ale chyba muszę być gotowa, że będzie mnie zdradzał często ze swoim przyjacielem, chociaż... Livia na pewno zajmie się obrońcą!
   - Powiem mu, żeby jeszcze do Ciebie zadzwonił. Wyściskaj tam Zoe ode mnie. - powiedziała i zakończyła połączenie.
   - Ty serio jesteś taki pewny, że jak się poparzysz to będę tak łaskawa i będę się tobą zajmować? - zaśmiałam się do niego. 
   - Nie masz wyjścia Zoe. - uśmiechnął się a potem mnie pocałował.
   - Wiesz co Cesc, może chodźmy coś zjeść? Zgłodniałam. - zaśmiałam się. 
   - No to chodźmy głodomorku. Zamówię dla nas coś do pokoju. - powiedział i zarzucił torbę na ramię.        
   - Więc jestem za! - uśmiechnęłam się i ruszyłam za nim, a gdy zrównaliśmy kroku, on objął mnie w pasie i pocałował w policzek. Gdy wróciliśmy do naszego apartamentu Fabregas zamówił dla nas obiad składający się z owoców morza w tym z homara i dużej ilości ciast i deserów.  
   - I kto tu jest łasuchem? - spojrzałam na niego wymownie. 
   - Też tak nagle zgłodniałem - uśmiechnął się cwaniacko. 
   - Za chwilę zrobi się z ciebie grubasek. - wyszczerzyłam się.  
   - Hej, ja sobie wypraszam! Zaraz zacznę treningi u Del Bosque to skończy się leniuchowanie - zbliżył się i skradł mi słodkiego buziaka. 
   - Masz całą twarz w bitej śmietanie Cescy! - krzyknęłam.
   - Lubię, gdy tak do mnie mówisz. Tak słodko to brzmi! - wyszczerzył się znów mnie pocałował i specjalnie ubrudził białą pianą.  
   - Mniami. - oblizałam twarz i zabrałam mu z przed nosa ostatni kawałek ciasta. 
   - Miał być mój! - krzyknął zrezygnowany. 
   - Ty już swoje zjadłeś. - pokazałam mu język.
   - Phii, ale to też chciałem!
   - No już nie płacz. - powiedziałam i kawałek ciastka na widelcu powędrował wprost do jego ust.
   - Słodko - wyszczerzył się. 
   - Ja się tak najadłam, że się nie mogę ruszać. - jęknęłam.
   - No to teraz możemy poleniuchować sobie - uśmiechnął się i odsunął wózek z jedzeniem. Oboje położyliśmy się na łóżku obok siebie. 
   - Wiesz co? Tak sobie myślę, może powinniśmy pójść sobie dzisiaj do jakiegoś klubu?    
   - Jak sobie życzysz, moja piękna - uśmiechnął się. - Wiesz co? Zdrzemnął bym się teraz chyba. Co ty na to?
   - W takim razie ja chyba też.
   - No to miłych snów - przytulił mnie i pocałował w skroń. Oboje zamknęliśmy oczy i po chwili odpłynęliśmy. 
        
 LIVIA

 Siedzieliśmy sobie z Gerardem na ławeczce i podziwialiśmy widok na Wierzę Eiffela, bo oczywiście muszę go tam jakoś wyciągnąć. Zadzwonił mój telefon i jak się okazało, był to mój brat. Odebrałam jakby nigdy nic. Trzeba było tylko troszeczkę pozmyślać. Fakt, że towarzyszy mi Geri jakoś go specjalnie nie zdziwił, bo on zawsze u nas przesiaduje. Gdy rozmawiałam z Cesciem, ten głupek położył dłoń na mojej talii i drugą odgarnął moje włosy. Złożył pocałunek na mojej szyi, a ja zachichotałam, a Francescowi sprzedałam blef, że mnie łaskocze. 
   - Ale ty jesteś dobrą aktorką - wyszczerzył się Gerard, gdy schowałam już telefon do torby.  
   - Ja jestem we wszystkim dobra Pique. - uśmiechnęłam się.
   - Nie zaprzeczam - zaśmiał się i objął mnie ramieniem. 
   - Może wspólna fotka? - zaproponowałam i wyciągnęłam ponownie swój telefon.   
   - Tylko chyba tym razem trzeba sobie oszczędzić wrzucanie tego na Twittera, co? - wyszczerzył się. Ja w tym momencie nacisnęłam migawkę, a ten głupek wpił się w moje usta. 
   - Idziemy na Wierzę Eiffela Geri. - powiedziałam i pociągnęłam go za sobą.
   - A mam wyjście? - mruknął i posłusznie ruszył, przy tym obejmując mnie w pasie. Poczekaliśmy chwilę i wsiedliśmy do windy, w której młody chłopiec podejrzliwie patrzył na Gerarda. Chciało mi się śmiać. Po chwili byliśmy już na jednym z najwyższych poziomów. Podeszliśmy do barierki i oboje się o nią oparliśmy.  
   - Ale tu jest pięknie! - zachwycałam się panoramą Paryża.
   - I już wiem dlaczego chciałaś tu przyjechać - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. 
  Pochodziliśmy później jeszcze trochę po mieście, a jak się już zrobiło ciemno to zahaczyliśmy o restaurację i zjedliśmy tam kolację. Po niej ruszyliśmy wolnym spacerem do hotelu. Wkroczyliśmy na długi, oświetlony most wiszący nad Sekwaną, a ja od razu wdrapałam się na wyższy murek.
   - Widzisz, teraz to ja jestem wyższa! - zaśmiałam się, a on od razu złapał za moja dłoń.
   - Uważaj, bo spadniesz i co wtedy będę miał?    
   - Będziesz miał tylko Cesca. - zaśmiałam się.
   - Ee, Cesc nie da mi słodkiego buziaka na dobranoc - skrzywił się zabawnie. 
   - Oj Geri, skąd wiesz?
   - On teraz woli całować Zoe - wyszczerzył się.  
   - Miałeś do niego zadzwonić.
   - Zadzwonię, gdy mnie zostawisz by wziąć prysznic. - zaśmiał się. - Teraz jakoś wolę twoje towarzystwo. 
   - A myślałam, że i tam zechcesz ze mną być. - pokazałam mu język.
   - Coś czuję, że Cesc będzie musiał poczekać do rana - spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem. 
   - Chyba tak. - wpiłam się w usta Gerarda. Objął mnie i podniósł, a po chwili ostawił na podłogę obok siebie.
   - I widzisz? Już nie jesteś taka duża. - wyszczerzył się i objął mnie ramieniem.       
   - Nawet nie dałeś mi się tym nacieszyć.
   - Bo jestem wrednym facetem - zaśmiał się. - Ale, który cię kocha - dodał po chwili.      
   - Też cię kocham, Geri. - mocniej się w niego wtuliłam.   
   - Pewnie gdyby nie nasza głupota, już dawno byśmy byli ze sobą - zaśmiał się po chwili. 
   - Geri to tylko i wyłącznie przez ciebie.
   - Przeze mnie? - uniósł się zabawnie. - To ty flirtowałaś sobie ze swoimi kolegami z pracy. - prychnął. - Ja byłem grzeczny i czekałam na swoja kobietę.  
   - To nie był filrt tylko jeden wspólny taniec.
   - Ale i tak byłem zazdrosny - zauważył. 
   - Dobra Geri, w którą to stronę do naszego hotelu? - rozejrzałam się dookoła i zatrzymałam wzrok na mojej boiskowej "3".  
   - Moja Livia się pogubiła? - zaśmiał się. - Chodź. - złapał mnie za dłoń i pociągnął za sobą. Jak się okazało, do hotelu nie mieliśmy stąd daleko. Wyszliśmy do naszego pokoju i od razu zdjęłam swoją skórzaną kurtkę, rzucając ją na łóżko. 
   - Mam to potraktować jako zachętę? - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem.  
   - Już nawet nie można zdjąć kurtki, bo facet pomyśli sobie o jednym. - zachichotałam i podeszłam do niego, oplatając swoje ręce na jego szyi. 
   - Wiem, że zrobiłaś to specjalnie. - zamruczał.
   - No widzisz jaka ja jestem podstępna - szepnęłam i zsunęłam z jego ramion kurtkę. 
   - Zaraz mnie pewnie pod prysznic zaciągniesz.
   - Chyba ci obiecałam, co? - przygryzłam dolną wargę i po woli zaczęłam iść do tyłu, w kierunku otwartych drzwi do łazienki.
   - Ej Liv, bo mnie się siku chce. 
Spojrzałam na niego i po chwili wybuchnęłam śmiechem. Przepuściłam go i pierwszy wszedł do łazienki, a ja oparłam się o framugę drzwi. Po chwili się otwarły, z Gerard praktycznie mnie do niej wciągnął, wpijając się w moje usta.
   - Głupek - pokręciłam głową. 
    - Nie ładnie tak stać pod drzwiami i podsłuchiwać.
   - To tobie zachciało się siku - zaczęłam się śmiać i dźgnęłam palcem w jego klatkę piersiową. - Ja grzecznie czekałam.  
   - Chodź tu do mnie. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
   - I co teraz panie Pique? - poruszyłam brwiami, a ten sam zdjął swoja koszulkę, rzucając ją w kąt. Przejechałam dłońmi po jego umięśnionym torsie, przygryzając dolną wargę. 
   - Teraz jest tylko jeden problem. Ten żel pod prysznic jest za mały dla nas obojga. - pokazał na małą buteleczkę hotelowego żelu.
   - Wiesz co? Myślę, że sobie poradzimy - cmoknęłam go w policzek i zdjęłam swoją koszulkę. Powędrowała w to samo miejsce co T-shirt Gerarda. Chwilkę później już nie mieliśmy na sobie nic i weszliśmy do kabiny. Pique wpił się w moje usta i dłonią odnalazł kurek. Odkręcił go, a nagle spłynęła po nas lodowata woda. Pisnęłam i mocniej wtuliłam się w ciało obrońcy. Zaśmiał się i naprawił swój błąd.


***
Obie pary szczęśliwie bawią się na urlopie, wszystko pięknie i ładnie! 
Razem z Nataleczką również nie zapominamy o tym kto ma dziś urodziny! 
Wszystkiego Najlepszego, Cesc! :)

Ps. Zapraszam chętnych na ankietę na moją podstronę: link :)

3 komentarze:

  1. Trochę się naczekałam na ten rozdział, ale było warto, bo jest taki UUUUROOOOCZYYY. Ciekawa jestem, co to będzie, jak kochany, troskliwy Cescy się dowie o związku przyjaciela i siostrzyczki. Ale na razie niech sobie odpoczywają :*
    Pozdrawiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodki rozdział!
    Zoe z Cesciem tak fajnie się bawią! Awww... :*
    No i Livia z Gerardem też! ;)
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny rozdział :)
    taka sielanka, wszyscy się fajnie bawią :)
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń