poniedziałek, 19 maja 2014

Dwunasty: Nie będę twoją Miss mokrego podkoszulka.

ZOE
  
  Otworzyłam oczy i zobaczyłam jeszcze śpiącego Fabregasa. Przewróciłam się na brzuch i przybliżyłam do mojego chłopaka. Pocałowałam go delikatnie w policzek a na jego twarzy zaraz wyskoczył lekki uśmiech. - Wstawaj śpiochu.
   - Ja śpioch? - udał obrażonego. - Wypraszam sobie! Za głośno chrapałaś! - zaśmiał się.
   - Do tego też grubasek i porywacz. - wyszczerzyłam się.
   - Eeee, ważne że twój, prawda? - mocno się we mnie wtulił i znów przymknął powieki.  
   - Jakie masz dzisiaj plany?
   - Znów cię porywam - uśmiechnął się. - Tym razem na motorówkę, pamiętasz?
   - Pamiętam ale wiesz, że będziesz musiał jechać razem ze mną?
   - Boisz się, że spadniesz? - wyszczerzył się.
   - Tak trochę. - spuściłam głowę.
   - Spokojnie, będziesz się mnie bardzo mocno trzymała!    
   - Pewnie tylko na to czekasz. - pokazałam mu język.
   - Oczywiście! A na co innego? Będziesz cała mokra! - wyszczerzył się.
   - Nie będę twoją Miss mokrego podkoszulka. - zaśmiałam się.
   - Zawsze możesz wystąpić bez niego - palnął i dostał ode mnie lekko po głowie.
   - Dobra, dobra zbieraj się albo pójdę sama na śniadanie i zjem ci wszystkie ciasteczka. 
   - Potwór! - jęknął i posłusznie wygramolił się z łóżka.
   Fabregas zabrał mnie po śniadaniu w całkiem inną część plaży na której, w małej zatoczce znajdowała się wypożyczalnia motorówek. Wybraliśmy tą w kolorze czerwonym, dostaliśmy kapoki i przeszliśmy przez małe szkolenie.
   - Dobra Cesc, robisz za kierowce! - spojrzałam na niego.
   - A co jeżeli nie? - wyszczerzył się. 
   - Nie ma 'nie', Cesc! - oburzyłam się.
   - Okej, okej. - podniósł ręce do góry i grzecznie usiadł na kierownicą. Usiadłam za nim i mocno objęłam go w pasie. On jedynie się zaśmiał pod nosem odpalił motorówkę. Ruszyliśmy i nawet muszę stwierdzić, że szło mu całkiem dobrze jak na pierwszy raz.

LIVIA

  Minął już jakiś czas. Ja i Gerard zdążyliśmy wrócić z Paryża, Cesc i Zoe także wstawili się zaraz po nas do Barcelony. Nic nie wyciekło, Cesc nic nie wywęszył i byłam z tego powodu bardzo zadowolona, no ale kiedyś to wyjdzie na jaw...
 Chłopcy zostawili nas i pojechali do Madrytu na zgrupowanie kadry, a później już razem z chłopakami i trenerem najpierw do USA, a później do Brazylii na rozgrywki Pucharu konfederacji.
 Ja i Zoe pojawiłyśmy się tam 17 czerwca, w dniu pierwszego meczu chłopaków w grupie, czyli meczu z Urugwajem, który zakończył się wynikiem 2:1 dla naszych, a bramki zapewnili nam Pedro i Soldado, a Gerard zarobił żółtą kartkę... Normalne zjawisko dla niego... Potem był mecz z Tahiti, gdzie rozgromili ich aż 10:0, dalej mecz z Nigerią i ten ostatni z Włochami, bój o to, kto będzie w finale Pucharu Konfederacji. No i właśnie, padło na Hiszpanię. Bardzo wszyscy się z tego cieszyliśmy, nie mówiąc już o chłopakach!
   - Cesc, wiesz, że rodzice przyjadą na finał? A i Carlora wspominała, że jutro już będą z tym jej Sergim. - zaczęłam, gdy siedzieliśmy we czwórkę podczas obiadu, dwa dni po ich półfinale.
   - Od kiedy to ona ma chłopaka ? - zapytał zdziwiony.  
   - Ups, myślałam, że już ci się wygadała! - wyszczerzyłam się. - No, więc tak. Ma!
   - Ja go tam już odpowiednio ustawie. Nikt podejrzany nie będzie się dobierał do mojej siostry.
   - Cesc, przestań - zaśmiała się Zoe i położyła dłoń na jego dłoni. - Myślę, że wasza siostra wie co robi, co? 
   - Ale ona chyba jest jeszcze na to stanowczo za młoda. Martwię się o nią. - powiedział i lekko się uśmiechnął do swojej dziewczyny.   
   - Ona ma już dwadzieścia dwa lata - zaśmiał się Gerard i upił łyk swojej kawy. - A poza tym, mam ci przypomnieć co ty w tym wieku już wyrabiałeś? - wyszczerzył się obrońca, patrząc na przyjaciela. 
   - Dobra, dobra zmieńmy już lepiej temat. A będą twoi rodzice, Geri czy mam ich osobiście powiadomić? 
   - Spokojnie - skinął głową. - Zawsze są! 
   - A będzie Carmen? Wspominała coś. - zwrócił się do Zoe.   
   - Nie wiem. Została u tej koleżanki i to zależy od tego, czy jej rodzice się na to zdecydują. - skinęła głową. 
   - Rozumiem. A może się teraz trochę przejdziemy? - zaproponował mój brat.  
   - Masz rację, idź i zrzuć to co zjadłeś. Twój brzuch już zaczyna się robić za duży - wyszczerzyłam się do niego. 
   - Dokładnie! Kochanie, coś ci się ostatnio przytyło. - dorzuciła Zoe.  
   - Ej, wcale nie!
   - To dlatego tak się zawsze wleczesz na tym boisku - śmiał się Pique.  
   - Jesteście okropni. A ty Geri, nigdy nie możesz dobrze podać i zawsze tracimy przez ciebie piłkę. - odparł wyraźnie wkurzony. 
   - Możecie się już nie sprzeczać? - zapytałam.  
   - Ale to on zaczął. Wielkolud.
   - Ej, spadaj konusie! - warknął do niego Gerard.
   - Bo się zaraz pobijecie! - wtrąciła Zoe, kręcąc głową.
   - No dobra, a ty Geri, nie odzywaj się do mnie.
   - To może faktycznie idźcie na ten spacer, co? A ja przypilnuję wielkoluda. - zaśmiałam się. 
   - Chodź Cescy. - pociągnęła za sobą mojego brata.
   - On faktycznie przytył - stwierdził Gerard, odprowadzając wzrokiem Cesca i Zoe, którzy kierowali się do wyjścia. Ja natomiast zaczęłam się śmiać. 
   - Jesteś stuknięty. - skwitowałam.
   - Ja tylko stwierdzam fakty - uniósł dłonie. - Jak myślisz? Jak w przyszłości zareagują nasi rodzice na nas? 
   - Moi cię ukatrupią. - wyszczerzyłam się.    
   - A moi wręcz przeciwnie, bo cię lubią!       
   - Ty się tam lepiej martw Cescem. - powiedziałam.
   - Może nas nie zabije - uśmiechnął się słodko. 
   - Ja tam będę bezpieczna. Zoe się za nami wstawi zobaczysz.  
   - W takim razie, jeżeli są razem, w każdym momencie możemy mu to wyjawić. 
   - Poczekajmy z tym na razie. Nie przed finałem. - oznajmiałam i skradłam mu całusa.  
   - Restauracja jest pełna chłopaków, nie boisz się, że któryś z nich wypapla Fabregasowi? - zapytał. 
   - Nie sądzę. Pewnie myślą, że nic sobie z tego nie robi.  
   - Można i tak - zaśmiał się i sam skradł mi całusa, z tym, że dłuższego, a ja przez jego ramię zauważyłam, stojących w progu restauracji moją siostrę i jej chłopaka.
   - Mieli być jutro! - oderwałam się od niego i wstałam, kierując się do nich.  
   - Przełożyliśmy lot na wcześniejszy. Chcieliśmy spędzić tu trochę więcej czasu. - oznajmiła Carlota.
   - To świetnie, ale właśnie minęliście się z Cesciem i Zoe, bo wyszli na spacer - uśmiechnęłam się i przytuliłam siostrę.
   - Ja wiedziałam, że ty i Geri to będzie coś więcej - zaśmiała mi się do ucha, a obrońca właśnie do nas dołączył. - No dobrze, może poznajcie, to jest Sergi - wskazała na towarzyszącego jej chłopaka. 
   - Livia, a to Gerard, mój sekretny chłopak. - zaśmiałam się i podałam mu rękę, tak samo po chwili Geri.   
   - Chłopcze, bój się Cesca, to potwór! - zaśmiał się piłkarz.
   - Nie strasz go - Carlota uderzyła wielkoluda w ramię.  
   - No co? Ja go tylko ostrzegam. Myślisz, że dlaczego jeszcze o nas nie wie? - zwrócił się do Sergiego pokazując na mnie. 



***
Jesteśmy załamane ostatnimi wydarzeniami związanymi z FC Barceloną :<
Odszedł nasz wielki El Capitano i w najbliższym czasie odejdzie też pare świetnych zawodników, których będzie mi bardzo brakować. La Liga pozostała w rękach Atletico ale wiem, że oni na to zasłużyłi. Nie udało nam się zadedykować ligii Tito ale on tam wysoko wszystko widzi, widzi swoich wspaniałych piłkarzy, których prowadził niejdnokrotnie do zwycięstwa i uśmiecha się szeroko widząc co robią, jak walczą z całych sił. Tym razem się nie udało ale przecież będzie lepiej nie? Z nowymi zawodnikami i nowym trenerem stworzymy nowa historię.

4 komentarze:

  1. No biedny Czesław wszyscy go tyraja! ;)
    Zoe da mu buziaka i będzie dobrze! ;*
    Liva i Geri zostaną zjedzeni przez Czesia! Haha! ;)
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie moje ulubione opowiadanie <3 Też się zasmuciłam ostatnimi wydarzeniami związanymi z Barcą, ale przecież to jest TEN klub i oni zawsze będą najlepsi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne opowiadanie, takie pozytywne :)
    wszyscy dobrze się bawią i kochają :*
    ale Cesc niech się w końcu dowie o związku siostry i niech się na nią nie wścieka :D
    a Barca sie z tego podniesie, MUSI, ja w nich wierzę ...
    czekam na nowość <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli Carlota już wie, więc teraz pozostał tylko Cesc. Oby tylko zaakceptował związek siostry i najlepszego przyjaciela...

    OdpowiedzUsuń