LIVIA
Siedziałam w salonie z naszą
siostrą i zdawałam jej relacje z wczorajszego nalotu czarownicy.
Ogółem przecież nie miałam nic do kobiet, szczególnie w ciąży,
ale Jacinta była wyjątkiem. Chciała wrobić w balona, a właściwie
to w dziecko mojego głupiego, ale za razem jedynego i ukochanego
brata, ja to wiedziałam! Carlota podzielała moje zdanie, bo w końcu
obie darzymy ją taką samą ogromną miłością... Nie obchodziło
nas to, że Cesc siedział na górze i mógł to usłyszeć. Jacinta
to czarownica i koniec! Usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam
pytająco na siostrę, a ta wzruszyła ramionami. Wstałam i
podeszłam do wejścia. Otworzyłam drzwi, a tam w progu stała
sobie, jakby nigdy nic Jacinta z walizką i triumfującym
uśmieszkiem. Znów miałam tego pecha, że musiałam to ja otworzyć
jej te drzwi.
- Co ty tutaj robisz? - westchnęłam.
- Mieszkam - zaśmiała się i
wparowała do środka.
- Cesc chodź tu natychmiast! -
krzyknęłam na brata. Po chwili usłyszałam tupanie po schodach i
Cesc pojawił się na dole. Spojrzał najpierw na Jacintę, za chwilę
na mnie i na Caroltę, która stanęła za mną.
- Co to ma znaczyć? - zaciekawiła się
najmłodsza.
- Pozwoliłem jej tu zamieszkać. Moje
dziecko nie będzie wychowywać się na ulicy. - odpowiedział i
podszedł do Jacinty.
- Tylko, że ty nie wiesz, że to twoje
dziecko - spojrzałam na niego z litością.
- Przecież by mnie nie oszukała.
Wszystko się zgadza. Rozstałem się z nią dokładnie 7 miesięcy
temu.
- Jesteś głupszy Cesc, niż mi się
wydawało - mruknęłam.
- Chcesz sobie wybrać pokój? -
zapytał, a tamta skinęła głową.
- Jeżeli chcesz to zamieszkaj u mnie,
bo mnie tak tu nie będzie - warknęłam zła i zaczęłam ubierać
swoje buty.
- Skoro tam mówisz to zajmuje twój
pokój. - pisnęła wiedźma.
- Tylko wstrzymaj się do momentu,
zanim zdążę zabrać z niego swoje rzeczy - powiedziałam.
- Livia, przestań - Cesc przesunął
dłonią po twarzy.
- Co przestań? Ja nie będę mieszkać
z nią pod jednym dachem. Prędzej bym ją załatwiła, tylko szkoda
mi tego dziecka, czyjekolwiek ono jest!
- Nie rób scen, proszę.
- Dobrze braciszku, mam gdzieś, że
wcześniej nie powiadomiłeś mnie o swojej decyzji z Jacintą w tym
domu, ale powiedz mi teraz co dalej z Zoe? - zabrałam swoją torebkę
z blatu komody. To samo zrobiła Carlota, zapewne zamierzała wyjść
razem ze mną.
- Nic się między nami nie zmieni. -
odpowiedział.
- Idealnie - odparłam z ironią i po
prostu wyszłam, a nasza siostra za mną.
- I co teraz? - zapytała.
- Nie wiem Carlota, ale mój
szpiegowski nos mówi, że nic dobrego z tego nie wyniknie!
- Też mam takie przeczucie. Idziesz do
Geriego?
- A gdzie indziej? - westchnęłam
ciężko. - Pojechałabym do rodziców, ale jutro mam już iść do
pracy.
- Ja się miałam do nich wybierać.
Nie martw się wszystko im opowiem, a Cesc niech przed nimi oczami
świeci. - powiedziała i przytuliła się do mnie.
- Jeżeli chcesz to zostań - wskazałam
na dom. - Zadzwonię wieczorem - uśmiechnęłam się lekko.
- Teraz trzymam się od tego domu z
daleka.
- Miałam ochotę teraz wszystko
wygarnąć Francescowi, łącznie z informacją o mnie i Pique -
westchnęłam. - No nic, ja jadę. - znalazłam kluczyki od
samochodu.
- Do zobaczenia Liv, pozdrów ode mnie
Gerarda. - pocałowała mój policzek, a potem jeszcze mi pomachała
gdy odjeżdżałam.
ZOE
Od samego rana nie mogłam się na
niczym skupić. Wszystko wylatywało mi z rąk. Nie miałam komu się
wyglądać, bo Carmen jeszcze nie wróciła. Rozsiadłam się
wygodnie na kanapie z kubkiem gorącej kawy, obwinęłam się
szczelnie kocykiem, włączyłam laptopa i zaczęłam szukać jakiejś
lepszej pracy. Tysiące ogłoszeń, ale co z tego jak nie dla mnie ?
Odłożyłam komputer na stolik i odchyliłam głowę do tyłu.
Zamknęłam oczy i znowu pojawił się ON. Usłyszałam wibracje
mojego telefonu i szybko się zerwałam. Wzięłam do ręki komórkę
i spojrzałam na wyświetlacz. Rzuciłam w go w kąt ale po parunastu
razach ciągłego dzwonienia w końcu odebrałam.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać
Fabregas. - powiedziałam.
- Dlaczego? - zapytał smutno.
- Nie chce zajmować ci czasu z twoją
nową rodziną.
- Czyli rozmawiałaś już z Livią?
- Wiem o tym, że Jacinta zamieszkała
z tobą - westchnęłam.
- Możemy się spotkać, wytłumaczę
ci wszystko. - poprosił.
- Jacinta nie będzie zła, że cię
jej zabieram?
- Ona nie ma nic do gadania. Proszę
Zoe. - nalegał.
- No dobrze - uległam. - Dziś?
- Przyjadę po ciebie za godzinę.
Wiesz, że tylko ciebie kocham Zoe. - powiedział.
- Do zobaczenia - szepnęłam,
wymijając jego słowa. Rozłączyłam się.
Nie byłam specjalnie zachwycona
tym spotkaniem ale jakoś nie potrafię mu odmówić. Zaczęłam
szykować się do wyjścia co prawie zajęło mi godzinę. Zeszłam
więc na dół i postanowiłam poczekać na niego na dole.
Wiedziałam, że wpuszczając go do siebie źle bym zrobiła a wtedy
on mógłby zrobić wszystko, a ja nie umiałabym się oprzeć. Gdy
tylko jego samochód stanął przed moją klatką, podeszłam i
wsiadłam.
- Cześć. - rzuciłam bez przekonania
i prawie niedosłyszalnie.
- Cieszę się, że jesteś, Zoe -
uśmiechnął się lekko.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam po
dłuższej chwili.
- Co powiesz na plażę? -
zaproponował, a mi automatycznie przypomniało się, że nasz
pierwszy pocałunek miał tam miejsce.
- Obojętnie gdzie.
- Więc jedziemy - westchnął i
poprawił okulary przeciwsłoneczne. Po kilku minutach byliśmy już
na miejscu. Cesc kazał mi zaczekać i sam otworzył mi drzwi,
podając dłoń by pomóc wysiąść.
- Dziękuję. - rzuciłam i poszłam
przodem. Dogonił mnie i złapał za dłoń.
- Poczekaj - westchnął. - Chcę żebyś
wiedziała, że Jacinta jest w moim domu tylko dlatego, że nosi moje
dziecko. Nie chcę, by to cokolwiek pomiędzy nami popsuło...
- Jak ty sobie to wszystko wyobrażasz?
Za miesiąc się urodzi, a ty będziesz zajmował się tylko nim, a
co za tym idzie, bardziej zbliżysz się do Jacinty. Czuję się tu
zbędna. - powiedziałam łamiącym głosem.
- Zoe, nie mów tak - pokręcił głową.
- Ty jesteś dla mnie najważniejsza.
- Tylko na razie Cesc. To się zmieni.
- Ale ja nie chcę żeby się zmieniało,
Zoe. Chcę żeby pomiędzy nami było tak samo.
- Ta wiedźma nie pozwala mi się do
ciebie zbliżać. To wszystko jest dla mnie trudne.
- Ona nie ma prawda sterować moim
życiem.
- Muszę to wszystko przemyśleć. -
westchnęłam.
- Wiesz, że zaakceptuję każdą twoją
decyzję - odgarnął kosmyk moich włosów z policzka. - Ale proszę,
nie odtrącaj mnie teraz, bo cię potrzebuję.
- Nie odtrącam cię Cesc, daj mi czas.
- W porządku - mruknął. - Jeszcze
mnie martwi fakt, że Liv chce się wyprowadzić.
- Wcale się jej nie dziwie... -
powiedziałam pod nosem.
- Zoe, ja wiem, że to będzie dla nas
wszystkich ciężki czas, ale chcę żebyśmy to wszyscy przetrwali.
Jacinta pomiędzy nami nie stanie.
- Mam nadzieję, że tak będzie. Nawet
nie wiesz jakie to dla mnie trudne. - odpowiedziałam.
- Będzie dobrze - pokiwał głową i
mnie przytulił. W tym momencie rozdzwonił się jego telefon. Wyjął
go z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. - Jacinta - westchnął, a
ja przewróciłam oczami.
- Odbierz - mruknęłam i zrobiłam w tył zwrot, kierując się do samochodu.
- Odbierz - mruknęłam i zrobiłam w tył zwrot, kierując się do samochodu.
- Zoe! Poczekaj! - krzyknął i mnie
dogonił.
- Odbierz, może znowu ma jakieś
zachcianki, po które będziesz musiał lecieć na drugi koniec
miasta.
- Proszę cie, odbiorę i dowiem się o
co chodzi. Później jestem cały twój! - ucałował mnie w czoło,
a ja wsiadłam do samochodu. On został na zewnątrz i odebrał
telefon.
Ta Jacinta wszystko psuje!
OdpowiedzUsuńNie chcę jej!
Livia wracaj do domu!
Zoe wybacz Czesławowi on nie myśli aktualnie! ;)
Czekam na więcej!
jejku ale Jacinta mnie denerwuje :(
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że między Cesciem a Zoe będzie wszystko dobrze! :)
z niecierpliwością czekam na następny! :*
Co za dzix z tej Jacinty ;o
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie!
Szybko kolejny! ;))
Jesteśmy i czytamy :)
OdpowiedzUsuńAle weźcie ,no!
OdpowiedzUsuńCesc i Zoe !
Jacinta strasznie denerwująca jest :o
+ Nowy na http://jedna-chwila-one-moment.blogspot.com/
++ Przepraszam za spam :)
+++ Pozdrawiam i czekam na next! :*
++++ No jak nas nie ma ,jak jesteśmy? :D
Jacinta głupia małpa jedna! Fuuuu!
OdpowiedzUsuńCieszyła bym się gdyby Liv wygarnęła dla Cesca o wszystkim. Kolejny świetny rozdział ;)