ZOE
Carmen znowu musiała wyjść jak to
ona miała ostatnio w zwyczaju. Całymi dniami gdzieś się błąkała
z koleżankami po mieście i wcale mi to nie odpowiadało. Martwię
się o nią ale z drugiej strony wcale nie chce jej ograniczać, bo
sama wiem jak to jest. Siedziałam sobie w domu i oglądałam jakiś
program w TV. Zerwałam się z kanapy, gdy usłyszałam dzwonek do
drzwi. Podeszłam szybko do drzwi. Nie spodziewałam się gości. ale
już chyba wiedziałam kto mógł stać po drugiej stronie. Uchyliłam
je lekko i zobaczyłam dość zmachanego Cesca. Miałam zatrzasnąć
drzwi, ale wsadził nogę, blokując je. Przewróciłam oczami i go
wpuściłam.
- Fałszywy alarm? - mruknęłam.
- Nie tym razem - pokręcił głową. -
Zoe, to nie jest moje dziecko!
- A skąd wiesz ? Co, murzyn ci się
urodził ?
- To Livia już do ciebie dzwoniła?! -
zrobił wielkie oczy.
- Co? Nie...
- Zgadłaś! - pokiwał głową. - I
nawet zemdlałem przez to - podrapał się po głowie. - Zoe, ja cię
naprawdę przepraszam za ten cały cyrk!
- Myślisz, że teraz rzucę się ci w
ramiona i wszystko będzie dobrze?! Nie, Cesc mylisz się. Zraniłeś
mnie i to bardzo.
- Ja to wiem - powiedział. - I chcę
to naprawić, bo nie wyobrażam sobie przyszłości bez ciebie!
- W porę to do ciebie dotarło. Skąd
mam wiedzieć, że znowu nie przyleci jakaś wiedźma kolejna, że
niby w ciąży jest, a ty rzucisz wszystko i do niej polecisz. -
mruknęłam.
- Możesz być spokojna. Po prostu znów
mi zaufaj - rozłożył ręce.
- A co jeżeli już nie potrafię ?
-westchnęłam i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i znowu
włączyłam telewizor
- Proszę cię, Zoe - podszedł i
przykucnął przede mną. - Daj mi drugą szansę, a obiecuję, że
tego nie pożałujesz.
- Oglądam ważny program. Ty jak masz
mecze to świata poza nim nie widzisz. - mruknęłam. - Muszę się
zastanowić nad tym wszystkim. Ciężko mi z tym.
- Dam ci tyle czasu ile będziesz
potrzebowała - położył niepewnie swoją dłoń na mojej.
- Liv zaraz powinna być. - cofnęłam
rękę i popatrzyłam na niego wymownie.
- Umówiłyście się? - zapytał
cicho.
- Miała mi sprzedać jakiegoś newsa.
- uśmiechnęłam się do siebie. - Powiedziała, że chce mnie
gdzieś zabrać.
- W porządku - pokiwał głową i
podniósł się. - Jakby co... Będę pod telefonem - wymusił lekki
uśmiech. - Będę już leciał.
- Spoko. - rzuciłam i zamknęłam za
nim drzwi. Przebrałam się szybko do wyjścia, zamknęłam za sobą
swój dobytek i zbiegłam po schodach na dół. Wypadłam przed
frontową bramę. Zobaczyłam czarnego Coopera i podeszłam do niego.
Otworzyłam drzwi od strony pasażera i zajęłam swoje miejsce.
- Cześć, Zoe - zawołała cała
uradowana.
- Chyba już wiem co chciałaś mi
powiedzieć. Cesc u mnie był. - zaśmiałam się.
- Że mój niby bratanek ma
ciemnoskórego ojca? - wyszczerzyła się. - Jako dobry detektyw już
nawet rozwiązałam sprawę ojcostwa - powiedziała zadowolona. -
Wszystko jest na dobrej drodze, a nawet Gerard z Cesciem rozmawiali!
Więc zabieram cię do SPA by się trochę rozluźnić.
- Widzę, że Geri dobrze na Ciebie
działa. - wyszczerzyłam się.
- A czy kiedykolwiek źle działał? -
uśmiechnęła się tajemniczo i zmieniła bieg. - A jak tam mój
braciszek? Właściwie... Jak z wami obojga?
- Był u mnie przed chwilą i błagał
o wybaczenie. Liv ja nie wiem czy mogę mu znowu zaufać. - jęknęłam.
- Mój brat jest głupi, ale poczciwy -
pokiwała głową. - Głupi dlatego, że uwierzył Jacincie, a
poczciwy, bo walczy o to co stracił właśnie przez tą głupotę.
- Może nie gadajmy już o facetach,
skupmy się na nas i na naszych sexy ciałach. - uśmiechnęłam się
i mocniej wbiłam się w fotel.
- A jeżeli trafią nam się seksi
masażyści? - poruszyła brwiami. - Przecież Geri nie musi
wiedzieć. - wyszczerzyłam się.
- Nie musi - puściła do mnie oczko. -
W sumie to on sam mruczał coś pod nosem o masażystach, gdy
powiedziałam, że zabieram cię do SPA. A niech będzie zazdrosny,
tylko na zdrowie mu to wyjdzie - machnęła ręką.
- Przynajmniej masz kogoś kto jest o
Ciebie zazdrosny. - westchnęłam. - Wyrwę jakiegoś dzisiaj może.
- Ejże! Ja nie pozwalam! Wszyscy
mówią, że ja i Carlota to damskie wersje Cesca!
- Sama prawda. - pokazałam jej język.
- Ale nie będę się do ciebie podwalać, spokojnie.
- Zabawne! - zawołała. - Ja mam nadal
nadzieję, że będziecie jeszcze z Cesciem - spojrzała na mnie.
- To skomplikowane.
- Domyślam się. Dlatego dziś
odpoczywamy - uśmiechnęła się szeroko.
LIVIA
Po bardzo przyjemnym popołudniu
z Zoe w salonie SPA, odwiozłam ją z powrotem do mieszkania i sama
skierowałam się do mieszkania, które dzieliłam z moim chłopakiem.
Jednak się okazało, że miałyśmy panie masażystki, no ale Gerard
nie musi o tym wiedzieć, prawda? Chcę go jeszcze raz zobaczyć
zazdrosnego. To taki uroczy widok... Jak wtedy w klubie, gdy się
zmył, bo nie mógł znieść widoku jak tańczę ze swoim kumplem z
pracy!
Zaparkowałam samochód i
wsiadłam do windy. Po chwili byłam już przy drzwiach.
- Jestem! - zawołałam,
odwieszając swoją torbę na wieszak w przedpokoju. Zdjęłam buty i
weszłam w głąb mieszkania. Pique siedział przy wysepce ze
szklanką w ręce i oglądał sportowe wiadomości na małym
telewizorze w kuchni.
- I jak było ? - zapytał nie
odrywając wzroku od ekranu.
- Przyjemnie - uśmiechnęłam się
zalotnie, przytulając się do jego pleców.
- Mam nadzieję, że byłaś grzeczna.
- powiedział nieco poważniej.
- A jeżeli odważyłam się
poflirtować z przystojnymi masażystami? - wyszczerzyłam się.
- Wtedy byłbym bardzo, bardzo zły. -
odpowiedział.
- I głupi przy okazji - zaśmiałam
się i usiadłam na wysokim krzesełku obok, nie spuszczając z niego
wzroku.
- Wiesz, że jestem o ciebie
chorobliwie zazdrosny ?
- Tak, Geri! Bo każdy facet na tym
globie nie marzy o niczym innym jak ci mnie ukraść - dodałam
roześmiana po czym zabrałam mu szklankę i upiłam trochę soku.
- Ten dozorca na ciebie dziwnie patrzył
to go trochę postraszyłem i od tamtej pory spokój. Tak samo jak
listonosz, od pewnego czasu nic do nas nie przychodzi...
- Geri! - wybuchnęłam śmiechem i
wstałam, mocno go przytulając. - Nawet jeżeli, to gdzie ja znajdę
takiego drugiego wielkoluda?
- Spokojnie w okolicy nikogo takiego
nie znalazłem, a jak jakiś się znalazł to przekupiłem go moimi
fotkami to od razu się zmył. - odpowiedział triumfalnie.
- Jeszcze powiedz, że tymi spod
prysznica - powiedziałam zaczepnie, machając rzęsami.
- Takie mam tylko dla ciebie. -
zamruczał i przymknął oczy.
- Tak czy inaczej... - poklepałam go
po ramieniu i okrążyłam wysepkę, stanęłam przed lodówką i
zajrzałam do niej. - Musimy wymyślić coś na Zoe i Cesca -
powiedziałam i wyjęłam swój jogurt.
- Ty tu jesteś mistrzem podstępów. -
westchnął.
- Mistrz podstępów, który jest przy
tym gliną - zaśmiałam się. - Jutro mam od rana dyżur, więc
byłoby było gdybyś mi teraz pomógł myśleć, bo za chwile będzie
z nimi jak w tym wierszyku o żurawiu i czapli... - odkręciłam
butelkę i upiłam łyk jogurtu. - Jak się jedno namyśli to drugie
odpuści!
- Ja na spokojnie wyciągnę gdzieś
Fabsa pod pretekstem męskiego wieczoru, tylko pasuje wymyślić coś
oryginalnego. - zamyślił się.
- W sumie to już Cesc z nią
rozmawiał, a wątpię by kolacja przy świecach pomogła od tak -
pstryknęłam palcem. - Już prędzej niech zagra superbohatera by
pokazać, że jest dla niej gotowy na wszystko - zaczęłam głośno
myśleć.
- Będę udawał bandziora, a Cesc
wkroczy w odpowiednim momencie i ją uratuje ! - krzyknął i zerwał
się ze swojego miejsca. - A teraz nagroda za wspaniały pomysł. -
wystawił dzióbek i czekał.
- Z posturą wielkoluda? Każdy cię
rozpozna - zaczęłam się śmiać.
- Ranisz ! Wyciągniesz jakiegoś z
celi po znajomości i będzie.
- Tak, nawet w CSI tak nie robią -
cmoknęłam go w policzek.
- Bo my jesteśmy FBI ! Znam się na
tym ! Ej ja się o Cesca boje, bo znam jego bojowe chwyty. - jęknął.
- Te z pielęgniarki i lekarza? -
wyszczerzyłam się, a ten spojrzał na mnie błagalnie. - No
przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. Po prostu rozwaliły mnie
te gify, które znalazłam kiedyś.
- Ty się nie śmiej, Pedro i Busi
wyprawiają lepsze rzeczy.
- Dlatego nigdy nie prosiłam Cesca o
szczegółowe opowiadanie historii ze zgrupowań - westchnęłam
teatralnie.
- To w takim razie co proponujesz ? Ja
bym ich w składziku zamknął.
- I zostawić informacje na drzwiczkach
"Nie otwierać do pogodzenia się". Geri, co my z nimi
zrobimy, noo?!
- Chyba czas na męską rozmowę. -
powiedział i wstał z krzesełka. Zabrał swoje kluczyki od
samochodu i wyszedł.
Cesc i Zoe muszą się pogodzić <3 KOCHAM LIVIĘ I GERIEGO!!!
OdpowiedzUsuńMuszą być razem- Zoe i Czesiu! :)
OdpowiedzUsuńLivia nie podrywaj nikogo!
Czekam na nowość!
no no no, męska rozmowa - ciekawe, co ten Geri znowu wymyślił XD czekam na ten happy end, gdzie Zoe i Cesc nareszcie będą razem :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
:)
OdpowiedzUsuńCo za mega rozdział!
OdpowiedzUsuńSzybko pisz kolejny!
Och genialny ♥♥♡
Kocham to
uhuuuu ♥
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten rozdziała.
jest taki pozytywny :)
Cesc niewątpliwie zasłużył sobie na odrzucenie Zoe, jednak mam nadzieję, że w końcu dojdą oni do porozumienia i dadzą sobie drugą szansę...
OdpowiedzUsuń