piątek, 14 lutego 2014

Drugi: Pique, zamilcz!

 ZOE

Postanowiłam chwile odetchnąć na świeżym powietrzu. Wyszłam z domu i szłam przed siebie. Nie miałam obranego celu swojej podróży. Nogi zaprowadziły mnie do galerii. Co prawda nie miałam przy sobie żadnych pieniędzy, ale co szkodziło zajrzeć na parę minutek? Przeszłam przez duże obrotowe drzwi i od razu skierowałam się w stronę swojego ulubionego sklepu. Przechodząc obok jednego z nich zauważyłam dużą kartkę:
"Poszukujemy ekspedientki na pełny etat. Chętne osoby prosimy o zgłaszanie się do kierowniczki"
  - Najwyżej mnie nie przyjmą. - powiedziałam półgłosem i weszłam. Powędrowałam do kasy, która znajdowała się na samym końcu.
  - Dzień dobry. Chciałam się zapytać, czy posada ekspedientki jest nadal aktualna?
  - Tak, oczywiście. Witam, jestem kierowniczką. - odpowiedziała kobieta. - Szukamy kogoś z jakimś doświadczeniem. Pracowałaś już kiedyś jako kasjerka? - kontynuowała.
  - Naturalnie i to nie jeden raz.
  - A więc możesz od jutra zacząć okres próbny, jeśli przez dwa tygodnie będziesz się dobrze sprawować, zatrudnię Cię na stałe. - oznajmiła.
  - Dziękuje bardzo. Na pewno się Pani nie zawiedzie. - pożegnałam się jeszcze i opuściłam sklep.
Byłam taka szczęśliwa. W końcu znalazła prace, ale nie jako kelnerka, jak dotychczas tylko taką, jaką chciałam. Szłam wolno, nie zwracałam uwagi na ludzi. Nagle z naprzeciwka nadbiegł jakiś mężczyzna i wpadł we mnie. Oboje się przewróciliśmy. Po chwili dopiero zauważyłam, że na nim leżałam. Zaczął mnie z siebie spychać, aby jak najszybciej wstać. Niestety nie zdążył, bo jakby znikąd zjawiła się policja. Pomogli mi wstać, a tego mężczyznę zakuli w kajdanki. Przed moimi oczami pojawiła się znajoma postać.
  - Widzę, że doczekałaś się jakiejś ciekawej akcji. - zaczęłam.
  - Nic Ci się nie stało ? Wszystko w porządku ? - zapytała Livia.
  - Jest dobrze, naprawdę. Może będę miała parę siniaków, ale chyba nic po za tym.
  - No widzisz, w końcu jakoś wyrwałam się z tego biura. Moja pierwsza akcja udana, a wszystko tylko dzięki tobie. - mówiła.
  - Przesadzasz. Po prostu wpadł we mnie, na pewno byś go i tak złapała. - zapewniałam młodą policjantkę.
  - Ej a może wpadniesz do mnie dzisiaj, pogadamy. Mam informacje co do twojego zgłoszenia. - zaproponowała brunetka.
  - W takim razie dobrze. - odpowiedziałam.
  - Podjadę po Ciebie koło szesnastej! - krzyczała, gdy  ta już kierowała się ku wyjściu.
 Wróciłam do domu. Moja młodsza siostra znowu gdzieś wyszła. Całymi dniami tylko szwendała się po mieście ze swoimi przyjaciółmi. Popierałam to, ale kiedy oceny szły w dół nigdzie nie wychodziła, jedynie wolno było się uczyć. Chciałam, żeby osiągnęła coś w życiu. Na przeszkodzie do tego stała jedynie matematyka. Kompletnie nic z tego nie rozumiałam, a Carmen tym bardziej. Muszę jak najszybciej znaleźć dobrego i taniego korepetytora. Tylko gdzie?
 Dochodziła szesnasta. Szybko wskoczyłam w jakiś wygodny strój i wyszłam na ulicę. Nie musiałam długo czekać, bo zaraz zjawiła się Livia. Podróż nie trwała długo. Wjechałyśmy na długi podjazd. Moim oczom ukazał się ogromny apartament z basenem i prześlicznym ogrodem, o którym zawsze marzyłam. Gdy już miałyśmy wchodzić, nagle z domu wybiegł Fabregas.
  - Przepraszam, ale muszę lecieć na trening. Jestem już spóźniony. - powiedział i pocałował swoją siostrę w policzek, a mnie tylko podał rękę.
  - Co twój brat trenuje ? - zapytałam, gdy już znalazłyśmy się w środku.
  - Gra w nogę, w FC Barcelonie. - odpowiedziała i ruchem ręki wskazała na sofę.
  - Pewnie często bywasz na meczach ?
  - Czasami mi się zdarza. Mówi, że to dzięki mnie zawsze daje z siebie sto procent i jestem jego talizmanem szczęścia. - uśmiechnęła się i zajęła miejsce przy mnie.

LIVIA

  Długo rozmawiałyśmy. Znalazłyśmy jakby wspólny język. Zaprzyjaźniałyśmy się. Zoe opowiadała o swojej młodszej siostrze, rodzicach mieszkających w stolicy kraju, którzy tak samo jak one nie grzeszyli posiadaniem pieniędzy. Ja natomiast opowiedziałam nowej koleżance o swoim rodzeństwie, Cescu i Carlocie, o rodzicach, zwariowanym przyjacielu z dzieciństwa - Gerardzie. Rozmawiałyśmy również o innych ważnych i błahych sprawach jak na przykład pogoda, telewizja czy muzyka. Poleciłam jej także by nazajutrz odwiedziła ich komisariat, bo obiło mi się o ucho, że znaleźli jakąś torebkę w okolicach stacji w Arenys de Mar. Nic więcej nie wiedziałam.
 Jakiś czas później, do domu weszli chłopcy, Cesc w towarzystwie Gerarda.
   - Ja już się chyba będę zbierać. - zakomunikowała Zoe.
   - Już? - zapytałam zdziwiona.
   - Robi się późno, a poza tym Carmen siedzi sama w mieszkaniu. - uśmiechnęła się lekko.
   - No dobrze. Cesc daj kluczyki, odwiozę Zo.
   - Trzymaj, tylko mi go nie zepsuj. - wyjął je z kieszeni spodni.
   - Nie, nie musisz. Przejdę się. - zareagowała od razu blondynka.
   - Przestań. Odwiozę cię.
   - Serio, nie musisz. Poza tym, chciałabym się przejść. - puściła mi oczko.
   - W takim razie do zobaczenia. - uśmiechnęłam się i pożegnałam ją. Odprowadziłam ją do bramki posesji. Gdy wróciłam już do domu, w salonie zastałam już tylko Gerarda.
   - Gdzie mój brat? - zapytałam, rzucając się na kanapę, tuż obok obrońcy. Tak jak on, wbiłam wzrok w telewizor, gdzie akurat leciał jakiś motoryzacyjny program.
   - Poszedł do łazienki. - odparł. - Jenyy, dlaczego mój samochód tak nie jeździ?! - jęknął, wskazując na pojazd po drugiej stronie ekranu.
   - Ponieważ stoi sobie tuż obok mojego Coopera u mechanika? - odparłam ironicznie.
   - Ale gdyby nie pewna osoba, stałby sobie teraz na pojeździe. - mruknął.
   - Jak długo będziesz mi to wypominał?
   - Pewnie dopóki nie dostanę go z powrotem. Działającego. - wzruszył ramionami. - O! Identyczny jak moje Q7! - wskazał na ekran telewizora.
   - Geri przestań. - spojrzałam na niego błagalnie. Czasami był jak dziecko, ale takiego go uwielbiałam.
   - Bo co?
   - Bo jajco. Powiem Cescowi kto był twoją pierwszą dziewczyną, którą miałeś w łóżku. Na pewno go to zainteresuje i bardzo ucieszy. - wyszczerzyłam się, a ten momentalnie zamilkł. Zatriumfowałam, krzyżując ręce na piersi. Zawsze to działało. Kochałam te szantaże. Na początku, odpowiadał, że wtedy nie tylko on miałby przesrane, ale ja też. Słodko uśmiechałam i odpowiadałam 'Jestem jego ukochaną siostrą. Nic mi nie zrobi. Gorzej z tobą.' 
   - Okropna jesteś, wiesz? - zmierzył mnie wzrokiem. - Ale ja się odpłacę. - wziął do ręki jedną z ozdobnych poduszek i cisnął ją we mnie. 
   - Tak to sobie pogrywasz? - mruknęłam. - A masz! - zdzieliłam go poduchą po głowie. Zaczęliśmy się okładać tymi poduszkami. 
   - Dzieci, a może wam tak jeszcze klocki rozsypać i po smoczki polecieć, co? - nagle usłyszeliśmy głośny śmiech Francesca. - Co wy tu robicie? Kto tym razem zaczął? - pytał roześmiany. 
   - Ona! Zepsuła mi samochód i teraz mnie zgwałcić chciała! - palnął Geri, po czym uderzyłam go poduszką.
   - No chyba w twoich snach Geri! - zjechałam go wzrokiem. 
   - Gerard, ja nie wiedziałem, że masz sny erotyczne, w których pojawia się moja siostra. - nabijał się Cesc. 
   - Żyję z idiotami! - uderzyłam się w sam środek czoła. - I erotomanami! - dorzuciłam. 
   - No, my też cię kochamy. - Cesc puścił do mnie całusa, a ja przewróciłam oczami. 
   - Dobra, będę się zbierał... - Gerard wstał ze swojego miejsca i podszedł do Cesca, by podać mu dłoń. - Przyjedź jutro po mnie przed treningiem, tak jak dziś. - poprosił przyjaciela. 
   - Jasne. 
   - Bo gdyby nie...
   - Pique, zamilcz! Przypominam, że ja też swojego samochodu nie mam! - spiorunowałam tym razem swojego brata. 
   - Oj dobra, nie złość się, bo złość piękności szkodzi. - zaśmiał się i w biegu, ucałował mnie w czubek głowy. - Pa. - zawołał i wyszedł z naszego domu.
   - A tak właściwie, to co ty tyle w tej łazience robiłeś? - zapytałam po chwili swojego brata. 
   - No, bo... A co cię interesują moje wyprawy do łazienki? 
   - A tak pytam. Lubie być doinformowana, w końcu jesteśmy bliźniakami. Zawsze w łazience spędzasz maximum minutę! - zaśmiałam się. 
   - Bo przy...
   - Przyciąłeś?! - wybuchnęłam śmiechem. - Co?!
   - Ucho! - odparł ironicznie, a ja wstałam roześmiana i kręcąc głową, ruszyłam w stronę schodów.

***
Co jak co, jeżeli ma być walentynkowo to muszę przyznać, że oni są moją ukochaną parą! 

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie, że dziewczyny się zaprzyjaźniły. Nie ma to jak pomaganie sobie. Mam nadzieję, że wkrótce Zoe odzyska swoją torebkę. Geri i Cesc to dwa czubki, ale za to jakie słodkie. Jestem ciekawa, jakby Fabregas zareagował na pewną informację z życia jego siostry i kumpla. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za filmik, nie masz nic innego do roboty?xD
    Geri jak narzeka, matko boska!
    Z resztą, ja wiedziałam od zawsze, że oni są erotomanami xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjaźń z Livią na pewno dobrze wpłynie na Zoe i mam nadzieję, że pomoże jej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiecie, jak bardzo cieszy mnie fakt, że Zoe znalazła pracę i zmierza w dobrym kierunku :3
    Ogólnie to ja uwielbiam relację Cesc - Pique - Livia. Jejku, uśmiałam się przy czytaniu ich dialogów ^^ Tylko jedno mnie zastanawia... czyżby ona i Gerard mieli się kiedyś ku sobie? Bo mnie to intryguje...
    Czekam na więcej, buziaki! <3

    OdpowiedzUsuń