LIVIA
Mój brat jest głupi, naprawdę!
I nie wiem jaka dziewczyna z nim w przyszłości wytrzyma. Ja już
jej teraz współczuję. Praktycznie przed samym naszym wyjściem na
stadion, bo zawsze na mecze jeździłam wcześniej razem z nim, wtedy
szlajałam się po Camp Nou czy wkurzałam ich w szatni, ale
oczywiście gdy nie było w niej trenera, pokłóciliśmy się o to,
że w korytarzu i w łazience na górze, pomimo tego, że i tak ma
swoją przy pokoju, wszędzie leżą jego ubrania. To jest wielki
bałaganiarz! No ludzie, czy to taki wielki problem by podnieść za
sobą swoje gacie czy koszulkę?! On mnie wkurzył, więc i ja
wkurzyłam jego. On czekał na mnie w korytarzu, a ja specjalnie
wróciłam do pokoju i zmieniłam swoją barcelońską koszulkę z
czwórki na plecach, na trójkę. On się dziwił i za razem wkurzył,
ale wiedział dlaczego to zrobiłam, bo zawsze tak było, gdy się
kłóciliśmy, a raczej dziś Gerardowi przyda się doping. I on sam
się ucieszy, gdy to zobaczy, a przynajmniej mam taką nadzieję.
Dziś nie ma żadnych podejrzeń.
Siedziałam już na swoim
miejscu, gdy ludzie zaczęli się schodzić na trybuny. Po chwili
zobaczyłam zbliżające się do mnie Zoe i jej siostrę Carmen.
Pomachałam do nich i były już przy mnie. No to było oczywiste, że
Cesc zarezerwował nam miejsca obok siebie.
- Hej, miło was widzieć.
- uśmiechnęłam się.
- Widzę, że i ty dostałaś koszulkę.
- uśmiechnęła się do mnie. - Spodziewałam się bardziej "4"
niż "3" na twoich plecach. Przypadek? Nie sądzę. - puściła
do mnie oczko.
- Takie kibicowanie przyjacielowi -
machnęłam ręką.
- Niech Ci będzie, ja wiem swoje.
- No tak - spojrzałam na nią. - Ale
twoja czwórka też prezentuje się okazale. - wskazałam na tył
koszulki.
- Cesc mnie do tego zmusił! Mam
nadzieję, że dzisiaj pozostanie daleko od pola karnego. - zmrużyła
powieki.
- Coś mi się obiło o uszy -
uśmiechnęłam się cwaniacko. - Wyszlibyście gdzieś razem może,
ale tak bez przyzwoitek w postaci mnie i Pique.
- No nie wiem. Może jakoś nie będzie
miał ochoty. - westchnęła.
- Że Cesc? - otworzyłam szeroko oczy.
- Myślę, że będzie miał - skinęłam głową. - Pewnie tylko na
to czeka.
- Niezły z niego gagatek, podstępem
wymusił dla siebie nagrodę. Nie będę go nigdzie zapraszać.
- A jeżeli on by to zrobił, to
odmówiłabyś? - zapytałam. - I niech najlepiej zaprosi cię do nas
do domu, może wtedy sam zmusi się do posprzątania.
- Może, ale pewnie założyłabyś
jakąś pluskwę, żeby nas podsłuchiwać. - zaśmiała się. -
Czyli mówisz, że Cesc to brudasek. Ja też za bardzo nie potrafię
utrzymać porządku.
- No widzisz? Ciągnie swój do swego -
klasnęłam w dłonie i wtedy poczułam swój wibrujący telefon.
Wyjęłam go z kieszeni i okazało się, że dostałam SMS-a od
Gerarda - 'Dostanę buziaka przed meczem?'. Przeczytałam i zaczęłam
się uśmiechać sama do siebie. - Przepraszam was na chwilę. Zaraz
wracam. - uśmiechnęłam się do dziewczyn i sama ruszyłam z trybun
w stronę szatni. Jak dobrze, że każdy ochroniarz mnie tu zna.
Minęłam drzwi do szatni gospodarzy i skręciłam w ślepy korytarz,
gdzie nigdy nikt nie świeci światła.
- Stęskniłem się za tobą. -
zamruczał mi do ucha i złapał od tyłu w talii.
- To tylko kilka godzin, głuptasie! -
zaśmiałam się.
- Hej, zaraz... Co ty tu masz na
koszulce? Trzy? - wyszczerzył się. - Znów pokłóciłaś się z
Cesciem o coś?
- Jak ty nas dobrze znasz... -
pokręciłam głową i odwróciłam się do niego przodem.
- Dzisiaj strzelę dla ciebie piękną
brameczkę, ale potrzebuje czegoś co pozwoli mi takową ustrzelić.
- Pomyślałby kto - droczyłam się. -
Od kiedy to środkowi obrońcy strzelają gole?
- Od kiedy mają je dla kogo strzelać.
- powiedział i delikatnie mnie pocałował.
- Hmm, słodko - mruknęłam i oplotłam
rękami jego szyję. - Chyba zaraz musisz uciekać - zaśmiałam się.
- Idę już bo powiedziałem Cesc`owi,
że skoczę tylko do kibelka. Pomimo waszej kłótni jest w
wyśmienitym humorze. Podejrzane. - zamyślił się, a potem jeszcze
raz złożył pocałunek na moich ustach.
- Zawsze może stwierdzić, że coś
cię tam spotkało. - zaśmiałam się. - A ja myślę, że tryska
radością dlatego, że moją sąsiadką na trybunach jest dziś Zoe,
która na plechach ma czwóreczkę.
- Chyba kroi się jakiś romans. -
powiedział i oboe wybuchnęliśmy śmiechem.
- Jeden już się chyba skroił -
pocałowałam go w policzek i zaczęłam się po woli oddalać.
- Rozumiem, że po golu będzie czekać
na mnie nagroda! - krzyknął jeszcze za mną. Odwróciłam się
jedynie i pokazałam mu język. Szybko wróciłam na trybuny i
usiadłam obok Zoe.
Chłopcy po chwili wyszli na
murawę i usłyszeliśmy hymn, który wyśpiewałam razem z resztą
kibiców. Xavi, który robił dziś za kapitana drużyny,
wymienił się proporczykiem z kapitanem drugiej drużyny, losowanie
stron i rozeszli się do swoich kolegów. Początek był spokojny.
Typowa wymiana podań pomiędzy zawodnikami. Co chwila zerkałam na
obszar murawy, gdzie była nasza obrona. Uśmiechałam się lekko pod
nosem do skupionego środkowego obrońcy.
Dopiero w koło dwudziestej
minuty meczu, pod bramką przeciwników Barcy zaczęło się robić
tłoczno i było tam mnóstwo bordowo-granatowych koszulek, a niecałą
sekundę później komentator wykrzyczał długie GOOOOOOALZO DE
CESC, kibice szaleli, ja się śmiałam, Katalończycy na boisku
obściskiwali mojego brata, a jedynie Zoe nie wyglądała na
całkowicie zadowoloną.
- Nie wierzę, że mu się udało!
Zabije go! - krzyknęła.
- Zoe, spokojnie. On nie jest taki
straszny, jak się wydaje - zaczęłam się śmiać.
- Ja ci mówię, on ma jakieś
zdolności do przepowiadania!
- Nie, po prostu gdy czegoś bardzo
chce i się stara to mu to wychodzi - puściłam do niej oczko.
- A zwłaszcza gdy ma dostać za to
nagrodę. - przymrużyła powieki.
- Taki już jest. Musi sobie postawić
wysoko poprzeczkę. - szturchnęłam ją łokciem. - I właśnie coś
dziś mi się wydaje, że będzie dawał z siebie wszystko w tym
meczu. - dodałam uśmiechnięta i mój wzrok sam udał się w stronę
Gerarda.
- Ja mu dam. Teraz czekam na gola
Messiego, Xaviego...
- Albo może jeszcze kolejnego gola
Cesca? - poruszyłam brwiami.
- Ty chyba lubisz mnie denerwować nie?
- Po prostu lubię swatać swojego
brata z odpowiednimi dziewczynami - wzruszyłam ramionami.
- Żebym ja cię zaraz z kimś nie
zeswatała. - zaśmiała się i pokazała na środkowego obrońcę.
- No proszę cię, mówiłam że to
tylko przyjaciel - przewróciłam oczami.
- Wybacz Livia, ale to coś na twojej
szyi nie zrobiło się samo, a ty wczoraj wyleciałaś za Pique. -
zaśmiała się. Cholera! Zabiję Gerarda! Dobrze, że Cesc rano tego
nie zauważył! - Czuję się bardzo niedoinformowana. - zrobiła
smutną minkę.
- Pogadamy, ale może w bardziej
ustronnym miejscu i jutro? - spojrzałam na nią, a ona skinęła
głową. Pod koniec pierwszej połowy spotkania drugą bramkę dla
Barcelony ustrzelił Messi i o dziwo, z główki. Chwila przerwy dla
piłkarzy, a po niej niestety straciliśmy jednego gola, a
odpowiedzieliśmy na niego bardzo szybką kontrą i golem Xaviego.
Teraz to Zoe przepowiadała przyszłość! Trochę później
poszczęściło się młodemu Thiago i strzelił czwartą bramkę dla
Barcy.
Zbliżała się końcówka
drugiej połowy i wszyscy myśleli, że taki wynik już zostanie,
czyli 4:1. W drugiej doliczonej minucie wykonywany był rzut rożny
dla Blaugrany, a w polu karnym wyróżniało się dwóch najwyższych
piłkarzy. Mianowicie Sergio i Gerard. Hernandez wykopał wysoko
piłkę, a ta spadła wprost na głowę Pique, który wpakował ją
do bramki, nie dając szans bramkarzowi Saragossy. Ja sama aż
podskoczyłam i zaczęłam piszczeć, choć nie wiem skąd u mnie
taka reakcja. Ten również powiedział, że strzeli gola, ale jakoś
nie brałam tego do siebie.
- Widziałaś to?! Strzelił gola! -
krzyczałam do Zoe.
- Dla ciebie pewnie! Szykuj już jakąś
niespodziankę dla niego. - zaśmiała się.
- Teraz ty będziesz mi dogryzać? -
spojrzałam na nią.
- A czemu nie? - uśmiechnęła się do
mnie.
- Tylko błagam, nie przy moim bracie,
dobrze? Obiecuję, że jutro ci wszystko wyjaśnię.
- Mam nadzieję. Już nie mogę się
doczekać jakie to pikantne szczegóły mi opowiesz. - puściła mi
oczko.
- Masz na myśli pikantne szczegóły
jak to młode Fabrique w La Masii podrywało swoje opiekunki? -
pokazałam jej język.
- Oczywiście, to koniecznie musisz mi
opowiedzieć! Chcę mieć czym w razie czego szantażować twojego
brata.
- Jako siostra jednego z nich, mam same
informacje z pierwszej ręki. Nic się przede mną nie mogło ukryć!
Z resztą nadal tak jest. - uśmiechnęłam się i patrzyłam jak
chłopaki na boisku zamieniają się koszulkami.
- Będę musiała jakoś szybko się
stąd ulotnić. Znasz jakieś sekretne przejście? - jęknęła.
- No pewnie, prowadzi ono prosto do
szatni chłopaków. - wyszczerzyłam się.
- Nie o takie przejście mi chodziło.
- posłała mi mordercze spojrzenie.
- Wybacz, ale on i tak prędzej czy
później cię znajdzie - zaśmiałam się.
- Zaszyje się w domu a Carmen powie,
że wyjechałam.
- Ej, dałabyś mu tą szansę! -
przewróciłam oczami.
- To nie jest takie proste. On piłkarz
międzynarodowej sławy a ja zwykła dziewczyna z Barcelony bez
pieniędzy i pracy.
- Głupoty gadasz - machnęłam ręką.
- Czy to zawsze musi być tak, że ktoś sławny musi być ze
sławnym? Weź pod uwagę takiego Leo i Antonellę. Świat ją poznał
gdy pokazał ją Lionel, a uwierz, znam ich już trochę i są
świetną parą!
- Nie chcę po prostu wyjść na kogoś,
kto leci na pieniądze i sławę.
- Powtórzę się! Głupoty pleciesz!
Nie masz się co przejmować, najważniejsza jest prawda, która jest
pomiędzy wami.
- W takim razie poczekajmy na chłopaków
na parkingu. - powiedziała.
- A ja myślałam, że namówię cię
na tą szatnię. - zrobiłam smutną minkę. - Akurat zaraz będą
tam łazić w samych ręcznikach, a jak ty nie chcesz nacieszyć oka,
to może Carmen? - puściłam oczko do młodszej.
- Dobra, dobra chodźmy już do tej
szatni bo mi żyć nie dasz. - przewróciła oczami Zoe.
- Wiedziałam, że cię przekonam! -
wyszczerzyłam się i obie pociągnęłam za sobą. Ochroniarze tylko
kręcili głową i śmiali się, a ja jechałam do nich z tekstem
'Przypatrzcie się tej buźce, bo za niedługo będą moją bratową".
Oczywiście miałam na myśli Zoe, która tylko kręciła głową.
Gdy byłyśmy już pod szatnią, zajrzałam niepewnie do środka
przez uchylone drzwi. Tito już z nimi nie było, więc droga wolna.
- Witam moich kochanych zwycięzców. - zaśmiałam się i pierwsze
podeszłam do Xaviego, bo był najbliżej, potem Leo i Thiago. Cała
trójka dostała buziaka w policzek. Potem przytuliłam swojego
brata, który i tak łypał ciągle wzrokiem za Zoe i na końcu
stanęłam obok Pique, którego przytuliłam dopiero po chwili.
Chciałam się z nim podroczyć.
***
Dziś całość od Livii, która za wszelką cenę chce zeswatać ze sobą swojego brata i nową koleżankę :D
Visca el Barca!
Mamy wygrane Debry Barcelony!
"Forca Doble V"
#AnimsVictor
#AnimsMascherano
No i przy okazji gratuluję przedłużenia kontraktu Martina Montoyi oraz tego, że zostanie tatusiem ^^
Słodko*.*Słodko*.*
OdpowiedzUsuńCzekać tylko na całusa od Zoe dla Cesca! :)
Czesław się postarał! No nie powiem! :P
Livia słodko zakochana w wariacie Pique!
Czekam na więcej!
Oj ten Cesc XD mam nadzieję, że zaprosi gdzieś Zoe, bo byliby po prostu kapitalni razem. A Livia knuje *.* Ciekawa jestem co się stanie, kiedy Fabregas się dowie o związku siostry z Pique - przecież to taki nadopiekuńczy braciszek :D
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę z powodu Martina. I naprawdę strasznie mi przykro, jeśli chodzi o Victora ;/
No nic, pozostaje mi czekać na więcej ;*
Bardzo fajny rozdział! Każdy z panów, czyli Cesc i Gerard, zasłużyli na nagrodę. Ale to nie może być byle jaka nagroda! Na pewno buziak ich uszczęśliwi i poczują się docenieni przez swoje ukochane. Czekam z niecierpliwością na kolejny!
OdpowiedzUsuń