sobota, 15 marca 2014

Szósty: Zwalę wielkoluda na kanapę i zajmę jego wygodne łóżko.

 ZOE

 Przekroczyliśmy próg dyskoteki. Było pełno osób a zabawa trwała już w najlepsze. Od razu zajęliśmy wolną lożę i zamówiliśmy sobie po drinku. Geri rozbierał wzrokiem Livię, a Cesc jakoś podejrzanie się na mnie patrzył z tym swoim uśmieszkiem pedofila.
   - Mam coś na twarzy ? - zapytałam go po dłuższej chwili.
   - Prócz ładnego uśmiechu i oczu? - wyszczerzył się.  
   - Choć lepiej tańczyć. - uśmiechnęłam się do niego. 
   - Jak sobie życzysz, moja pani - podał mi swoją dłoń.
   - Jakimi mi tu epitetami rzucasz. Nie za szybko? - zaśmiałam się i wstałam. 
   - Może, ale jakoś mało mnie to obchodzi.
   - Widzę, że nie owijasz w bawełnę. - pokręciłam głową i wyszliśmy na parkiet. 
   - Wyglądasz wspaniale w tej sukience, ale nie wybaczę wam, że mnie w szafie zamknęłyście. 
   - To nie był mój pomysł. - wytknęłam mu palcem i położyłam dłoń na jego barku. 
   - Livia stacza Cię na złą drogę i wkręca w swoje niecne plany. - powiedział i przymrużył powieki.       
   - W końcu to twoja ukochana siostrzyczka i na dodatek bliźniaczka. - zaśmiałam się. 
   - Ale to ja jestem tym lepszym bliźniakiem, no nie?   
   - Chciałbyś - wyszczerzyłam się i spojrzałam na lożę, gdzie wcześniej siedziała Livia wraz z Gerardem. Teraz razem z nimi siedział jeszcze jeden chłopak i śmiał się z czegoś z Livią, a Geri po prostu siedział z boku. 
   - Mówiłem Ci już, że masz cudowny uśmiech i oczy?
   - Tak Cesc mówiłeś. - zaśmiałam się
   - Może lubię się powtarzać - pokazał mi język i wykonał obrót. 
   - Możesz kontynuować, chcę jeszcze posłuchać jak zachwycają Cie poszczególne części mojego ciała.- teraz to ja z kolei pokazałam mu język.
   - Czyli podobają ci się moje tanie teksty na podryw? - mruknął wprost do mojego ucha, a ja poczułam jak dziwne dreszcze przechodzą po moim ciele. 
   - Dają radę ale musisz się bardziej postarać Fabregas.
   - Na przykład jak? - ciągle się uśmiechał. 
   - Wymyśl coś. - powiedziałam i odeszłam parę kroków, by zatrzymać się kawałek przed nim. Po chwili poczułam jego dłonie na mojej talii. W pierwszej chwili chciałam je zdjąć, ale podobało mi się to.
   - Gdyby nie fakt, że moje wakacje się już zakończyły to pewnie zabrałbym cię w jakieś fajne miejsce. 
   - Do składzika na kurtki? - zaśmiałam się.      
   - Bardzo zabawne! Chociaż... Jakby się uparł to tam też mogłoby być miło. - zamyślił się. 
   - Znaleźlibyśmy wejście do Narnii.
   - Zoe, ja tu próbuję być romantyczny, a ty wybijasz mnie z rytmu! - zaśmiał się. 
   - O to chodzi. Może tak jeszcze po jednym drinku ? - zapytałam.
   - Chcesz mnie upić? Nie ładnie tak...
   - Będę mogła Cię potem wykorzystać.
   - Ale ja nie jestem taki łatwy! - prychnął.
   - No dobra, tak na prawdę chcę wyczaić co to za przystojniak dosiadł się po twojej siostry. - zaśmiałam się. 
   - Przystojniak stoi tu przed tobą.
   - Chodźmy już - pokręciłam głową i pociągnęłam go w stronę boksu.
   - O, Marco poznaj to mój brat Cesc i nasza znajoma Zoe. - odezwała się od razu Livia, gdy podeszliśmy. - A to jest mój kolega z pracy. - wskazała na niego. 
   - Miło mi cię poznać. - wyciągnęłam rękę w jego kierunku. Fabregas również uścisnął jego dłoń a potem zamówiliśmy kolejną kolejkę.
   - To ja może porwę Livię na parkiet, co? - wyszczerzył się jej kolega i pociągnął ją w stronę tańczących. Wtedy Pique wyjął telefon z kieszeni i niby coś na nim robił.
   - Ja już się będę zbierał. Marc chce mi się na noc zwalić. Pewnie znów pożarł się z rodzicami. - mruknął po chwili i się z nami pożegnał.
   - A temu co? - spojrzałam na Cesca. 
   - Nie wiem. Czasami dziwnie się zachowuje. Wielkoludy tak mają. - odpowiedział.
   - Czemu tak mówisz? To jest twój przyjaciel.  
   - Uwierz mi, on czasem zachowuje się jeszcze gorzej niż ja. Jakoś tak zawsze sobie docinamy. 
   - Jak to przyjaciele, co? - zaśmiałam się, a on przytaknął. Wzięłam do ręki szklankę ze swoim drinkiem i nastała chwilowa cisza.

LIVIA

  Tańczyłam przez chwilę z Marco, aż do momentu gdy nie zjawili się jego znajomi z którymi się tu umówił. Pożyczyliśmy sobie miłej zabawy i ruszyłam do loży swoich przyjaciół. Co mnie zdziwiło był tam tylko Cesc i Zoe. 
   - Gdzie wcięło Gerarda? - zapytałam, siadając przy swoim drinku. 
   - Podobno Marc chciał u niego zanocować i się ulotnił. - odparł Cesc, a ja upiłam łyk drinka. Gerard od razu zrobił się jakiś taki dziwny po przyjściu mojego kolegi z pracy. Z resztą co on pieprzy o swoim bracie jeżeli on jest na wakacjach?! Zauważyłam, że Cesc z Zoe zagłębili się w jakiejś bardzo ciekawej dla nich rozmowy, wzięłam swoja torebkę i wybiegłam z klubu. Złapałam taxi i podałam kierowcy adres, gdzie mieścił się apartamentowiec Gerarda. Po piętnastu minutach stałam już przed jego drzwiami do mieszkania i zapukałam, ale nie odpowiadał. Wyjęłam więc z torebki pęk swoich kluczy i znalazłam ten odpowiedni. Oczywiste, że miałam klucze do jego mieszkania. Smażyłby się w piekle gdyby mi ich nie dał. Weszłam, a tam w kuchni tylko tliła się malutka lampka, a to był znak, że Gerard był już tu i wcale nie było najmniejszego śladu obecności młodszego Pique. Usiadłam więc przy wysepce, a po chwili wyszedł z łazienki z ręcznikiem przepasanym przez biodra. 
   - Matko! Livia, przestraszyłaś mnie! - zerwał się, gdy tylko mnie zobaczył. - Co ty tu robisz? 
   - A ty? Chyba zapomniałeś, że braciszek od tygodnia siedzi na Seszelach, co?  
   - Rozbolała mnie głowa. - powiedział wymijająco.
   - Głowa powiadasz? - przymrużyłam powieki, patrząc na niego pytająco. 
   - Mnie nie wierzysz?   
   - Teraz akurat nie. - powiedziałam i wstałam z krzesła, podchodząc do niego. - Widzę, że coś się dzieje. Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. - spojrzałam w jego niebieskie tęczówki.
   - Dziwnie się czułem w towarzystwie tego typka...
   - Niby dlaczego? To przecież mój kolega z pracy. Policjant, więc raczej chyba powinieneś czuć się bezpiecznie. - zaśmiałam się. 
   - Byłem po prostu zazdrosny, to chciałaś usłyszeć? - krzyknął i wbiegł po schodach na górę.
   - Gerard! - zawołałam za nim, ale stałam jak wmurowana w tą drewnianą podłogę. Był zazdrosny? - Gerard, gdzie jesteś?! - wyszłam za nim i od razu weszłam do jego pokoju. 
   - Przepraszam, jeśli cię zaniepokoiłem. Wiem, że mam się trzymać od ciebie z daleka, bo inaczej Cesc mnie zabije ale jakoś nie potrafię. Jestem cholernie zazdrosny widząc cię w towarzystwie innych facetów. - powiedział i podszedł bliżej, odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy.      
   - Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej o tym, Gerard? - jęknęłam i spuściłam głowę. 
   - Jakoś nie miałem za bardzo odwagi. Kocham Cię. - uniósł moją brodę do góry a potem delikatnie musnął moje wargi. 
   - A wtedy w Anglii na urodzinach moich i Cesca? - spojrzałam na niego. - Wtedy gdy my... Czułeś coś do mnie już wtedy? 
   - Wtedy mnie w sobie rozkochałaś...
   - Gerard, od tego minęło już sześć lat. Jak ty to ukrywałeś?! 
   - Strach przed śmiercią z rąk Cesca był na tyle silny, że musiałem jakoś sobie poradzić. A ty, no wiesz ... - zaciął się.
   - A ja co? - zbliżyłam się do niego. - Zawsze byłeś dla mnie kimś więcej niż normalnym przyjacielem. Zawsze mogłam na tobie polegać i byłeś obok. 
   - Nie wiem ile jeszcze dam radę tak wytrzymać. Chcę, żebyś była przy mnie, ale nie jako przyjaciółka tylko jako dziewczyna... - kolejny raz mnie pocałował, ale tym razem bardziej zachłannie i namiętnie.      
   - Jako nastolatka wiele razy wyobrażałam sobie, że robisz, wiesz? - mruknęłam i jedną dłoń położyłam na jego wyrzeźbionym torsie, a drugą na policzku. - W tamtą noc to się spełniło i teraz też. - uśmiechnęłam się lekko do niego.  
   - Czyli oboje głupio to ukrywaliśmy? - zaśmiał się, a ja wspięłam się na placach i sama musnęłam jego usta. Poczułam jego dłonie na swojej talii i po chwili oboje leżeliśmy już na łóżku, on nade mną, obdarowując moją szyję pocałunkami. Usłyszeliśmy dźwięk mojego telefonu i od razu spojrzałam w stronę mojej torebki, która leżała na stoliku nocnym. - Później oddzwonisz. - mruknął mi do ucha. 
   - A jeżeli to Cesc? - spojrzałam mu w oczy, a ten westchnął i położył się obok. Sięgnęłam po telefon i faktycznie to był mój brat. - Halo? - odebrałam i w tym samym czasie poczułam jak Gerard mnie obejmuje i przyciąga do siebie. 
   - Hej, gdzie cię wcięło? - usłyszałam. 
   - Jestem u Gerarda. Siedzimy przed telewizorem i oglądamy jakiś dramat, dołując się nawzajem. - zmyśliłam i wtedy poczułam jego usta na swoim ramieniu. 
   - No dobra. My też już się po woli zmywamy. Odwiozę taksówką Zoe i wracam. Czekać ciebie? 
   - Nie, zwalę wielkoluda na kanapę i zajmę jego wygodne łóżko. Nie chce mi się wracać po ciemku. - mruknęłam. 
   - Tylko, żeby nie zaspał na trening. - powiedział, a ja się zaśmiałam. 
   - Nie zaśpi. Ja już się o to postaram. - dorzuciłam. - To dobranoc braciszku. 
   - Pa. - mruknął i się rozłączył. 
   - Aleś ty podstępna. - wyszczerzył się Pique. - Ale będziesz się musiała bardzo natrudzić żeby mnie stąd wyrzucić. 
   - Ależ ja nie mam zamiaru - odwróciłam się do niego przodem i wpiłam się w jego usta, a on położył dłoń na moje biodro. 
   - Wiesz, że kupiłem ci tą sukienkę z nadzieją, że kiedyś ją z ciebie zdejmę? - znalazł zamek na moich plecach i po woli zaczął go rozsuwać. 
   - Taki jesteś pewien? - poruszyłam brwiami i zaczęłam jeździć opuszkami palców po jego torsie. 
  - Tak trochę - mruknął i pokręcił głową. znów przeniósł się z pocałunkami na moją szyję. I w tym momencie poczułam się jak te sześć lat temu, gdy oboje wymknęliśmy się z imprezy urodzinowej mojej i Cesca. Byliśmy trochę pijani, a poza tym tak się umówiliśmy, że nasz pierwszy raz chcemy by wydarzył się z kimś komu ufamy. To miało być tak po prostu, bez zobowiązań, bo gdyby mój brat się o tym dowiedział to byłoby z nami kiepsko, szczególnie z Pique. Gerard podobał mi się od dłuższego czasu, ale z czasem faktycznie za bardzo przyzwyczailiśmy się do swojej obecności i traktowaliśmy siebie jako przyjaciele. Skąd mogłam wiedzieć, że on też czuje coś więcej? Dopiero musiał w tym dopomóc Marco, który zabrał mnie na parkiet. Szczerze przyznam, że przez ten czas byłam zazdrosna o dziewczyny Gerarda, a on pewnie był zazdrosny o chłopaków z którymi się czasami spotykałam. Teraz byliśmy tu tylko my i nie wiem co będzie dalej, ale nie żałuję, że wyszłam z tego klubu i dowiedziałam się tej rzeczy od Gerarda. Chyba w końcu przyszedł na to czas. 

***

6 komentarzy:

  1. No i jest cudnie! :**
    Geri taki słodki a mój Czesław to już w ogóle wymiata!
    Zoe jest fajna! Lubię ją!
    Livia to słodka kłamczucha!
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, jejciu, nareszcie <3 Gerard i Livia, to takie strasznie słodkie c: Przez cały czas miałam na twarzy takiego wielkiego banana :D No i Zoe z Ceskiem są po prostu bezbłędni, składzik na kurtki, te sprawy :3 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Cesc i Zoe będą tworzyć idealną parę! Widać, że serce piłkarza zaczyna bić dla tej dziewczyny. Czyli jednak Livia i Gerard cały czas byli w sobie zakochani, ale musieli ukrywać swoje uczucie przed Fabregasem. Bardzo romantycznie to brzmi! Może Cesc odpuści i pozwoli, by jego ukochana siostrzyczka mogła być szczęśliwa u boku Wielkoluda. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zoe i Cesc? To może być słodkie i ciekawe.
    Chwała Bogu, ze zesłał do klubu Marco! Zazdrosny Geri powiedział wszystko. Przez sześć lat ukrywać miłość do drugiej osoby widząc ja praktycznie codziennie- mistrzostwo!
    Czekam na następny! Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny <3 z resztą to chyba mój ulubiony blog teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojć gorąco się zrobiło Zoe i Cesc a do tego Livia i Geri. Mam nadzieję,że jak Fabregas dowie się związku sioetry nie będzie na nich zły:) Cuuudowne opowiadanie, jest również moim ulubionym :) Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń